niedziela, 6 kwietnia 2014

[ Dwa upadki jednego dnia ]




- 1,2,3 - zadzwonił dzwonek - Gregorio mnie zabije.
Młoda dziewczyna o imieniu Camila po raz kolejny się spóźniła na lekcję ze znienawidzonym przez wszystkich nauczycielem. Przynajmniej myślała, że się spóźniła.

Patrzyła cały czas na budynek zastanawiając się czy iść na lekcje lub przeczekać tą godzinę. Spojrzała ostatni raz, westchnęła i chciała wejść, lecz usłyszała jak ktoś ją woła.
- Camila! - to była jej kuzynka
   Naomi, bo tak się nazywała, posłała całusa w stronę Cami. Rudowłosa podbiegła do kuzynki i ją przytuliła. Brunetka oznajmiła, że chcę chodzić do studia, a Camila zareagowała na tę wiadomość bardzo pozytywnie. Obie się ze sobą świetnie dogadywały, co było bardzo dziwne, ponieważ wiele kuzynek się kłóci, ale nie one. Są jak najlepsze przyjaciółki. Zanim weszły do środa przegadały całą godzinę lekcyjną na ławce. Dopiero, gdy zadzwonił dzwonek na lekcje dziewczyny oprzytomniały.
- Dobra, chodź, bo jak bd lekcja to nie zdążysz się zapisać - ruda złapała dziewczynę za rękaw i pociągnęła w stronę wejścia.
  Naomi zapukała do pokoju nauczylskiego. Nikt nie otwierał, więc postanowiła jeszcze raz zapukać, lecz to także nic nie dało. Gdy już zrezygnowana chciała odejść, Camila zauważyła idącą Angie z kubkiem gorącej kawy.
- Angie! - krzyknęła  -Tak, Camilo? - spytała nauczycielka


- Moja kuzynka chciała się zapisać na egzaminy wstępne, więc chiała wypełnić formularz zgłoszeniowy, ale w pokoju nauczycielski nikt jej nie otwierał - powiedziała to na jednym wdechu
- To pewnie dlatego, że dopiero skończyły się lekcję. - uśmiechnęła się - To jest twoja kuzynka? - wskzała na Naomi, a ruda kiwnęła głową na "tak". - Chodź dam Ci formularz i go wypełnisz. - weszły do pokoju nauczycielskiego.
  Gdy Naomi wyszła z pomieszczenia, Camila odrazu ją uściskała. Dziewczyny się pożegnały, ponieważ posiadaczka "Ombre Hair" musiała wracać do domu.

* z punktu widzenia Camili *

 - Maxi! Jak ja Cię dorwę! - usłyszałam głos Braco.
Zauważyłam Fran, do któerej chciałam podejść, a ona się odwróciła w moją stronę i krzyknęła "uważaj". Ja nie skontaktowałam i zderzyłam się z Maxi.
- Przepraszam, to było nie chcący - podał mi rękę, pomógł mi wstać i odszedł.
- Dziwne... - zaczeła Francesca - pomógł Ci wstać i odszedł... odszedł taki jakiś speszony. - mówiła jak jakiś detektyw
- Ty Sherlocku - klepnęłam ją po ramieniu
Spojrzałam na zegarek.
- 5, 4, 3 , 2 - zadzwonił dzwonek.
- Zawsze musisz odliczać - Fran przewróciła oczami, po czym udałyśmy się na zajęcia z Pablo.

* z punktu widzenia Tómasa *

 Nie mam nic do opowiedzenia,
Ani nic do rozmawiania,
Brakuje mi wytłumaczenia,
Jeżeli ochronisz wszystkie moje sny,
I moje sekrety, to się dowiesz...




Próbuję skomponować jakąś piosenkę, ale na razie mi nie idzie. Nagle do "Restó" wpadła Francesca. Znam ją odkąd przeprowadziłem się z Madrytu do Buenos Aires. Ona zaproponowała mi pracę w tej restauracji. Fran jest moją najlepszą przyjaciółką.
- Komponujesz? - spytała, a ja kiwnąłem głową na tak
Wzięła kartkę z tekstem ze stolika i zaczęła czytać. Jej twarz wyrażała zamyślenie.
- Może z pierwszej linijki zamiast "mam"daj "ma", z trzeciej usuń "mi", a "sekrety" i "sny" zamień ze sobą. - uśmiechnęła się.

Wziąłem gitarę i zaczęłam śpiewać piosenkę z jej poprawkami.


Nie ma nic do opowiedzenia,
Ani nic do rozmawiania,
Brakuje wytłumaczenia,
Jeżeli ochronisz wszystkie moje sekrety,
I moje sny, to się dowiesz...



- Już trochę lepiej, ale coś jeszcze mi nie pasuję. - powiedziałem
- To ty myśl, a ja muszę spadać do Studia. - pomachała w moją stronę i wyszła.

Patrzyłem wciąż w stronę drzwi, którymi wyszła.  Siedziałem z gitarą w ręku wpatrując się, bez żadnego celu. Tylko po co? Właśnie po co? W tym czasie przecież mógłbym robić wiele innych rzeczy.

- Tomas! - krzyknął Luca - Chowaj tę gitarę i wycieraj stoliki!

- Oj, no weź! - jęczałem. - Przecież na razie nie ma klientów, zdążę!

To była prawda. O godzinie 12.00 nigdy za bardzo nie mamy klientów, bo są zajęci swoim życiem. Pracą albo szkołą.

- Teraz! - krzyknął i wyszedł

* Z punktu widzenia Leóna *

Jeden krok, drugi krok, trzeci krok, idę licząc kroki. Jest tak nudno, że aż liczę! No ludzie, tu się nie da wytrzymać. Cały czas patrzę na moje nogi i liczę kroki, przecież to mi nic nie da. I jeszcze raz - jeden, krok, drugi krok... Szedłem tak, aż wpadłam na mnie Ludmiła. Moja kochana dzieczyna.

- León, uważaj jak leziesz! - zaczęła mnie pouczać.

- Ludmiła, to ty na mnie wpadłaś!



- Słucham?! Że niby ja chodzić nie umiem?! Czy ty słyszysz samego siebie? - krzyknęła


Ja bez słowa odszedłem. Widziałem, że się trochę zdenerowowała, ale udawała spokojną. Rozejrzała się dookoła czy nikt nie widział tego, poprawiła włosy i odeszła.

* Z punktu widzenia Seby *

Spaceruję sam po parku z rękoma w kieszeni. A czemu sam? Bo dopiero wróciłem do Buenos Aires i nikogo tu nie znam. Wcześniej mieszkałem w Barcelonie, bo musiałem z rodziną pojechać do babci, która była ciężko chora. Teraz już nie żyję, więc wróciliśmy do Argentyny.

- Seba?! - słyszałem znajomy głos.



Odwróciłem się i ujrzałem mojego dawnego przyjaciela - Al'a. Chodziliśmy razem do podstawówki. Byliśmy nierozłączni. Po szkole zawsze zostawiliśmy i graliśmy na boisku w nogę.

- We własnej osobie.

* Z punktu widzenia Camili  *

Mamy za chwilę mieć zajęcia z Angie. Wszyscy już są w sali, oprócz Ludmiły. Z resztą co się dziwić, skoro to supernova. Gwiazdorskie spóźnienie. Pff!

- Cami, chcesz zobaczyć jaki zrobiłem podkład? - spytał się Maxi.

- Pewnie, puszczaj! - uśmiechnęłam się.

- Fran, chodż ty też. - powiedział tak jakby dopiero sobie o niej przypomniał.

- Dobra, puszczaj! - odezwała się moja przyjaciółka.

Puścił podkład, a nie minęła nawet minuta i pojawiła się Ludmiła i zaczęła ze swoimi "przyjaciółmi" się śmiać z tego podładu. Nie rozumiem ich. Przecież nic im to nie daję, tylko inni są do nich uprzedzeni.

- Maxi, ten podkład jest do niczego. Posłuchaj lepiej tego. - powiedział i zaczął grać na keybordzie, a Lu zaczęła śpiewać swoją nową piosenkę.

Kto stawia granice pragnieniu, oh
Kiedy chce sie triumfować,
Nic nie liczy się,

wszystko czego chcę
To śpiewać i tańczyć.



Szepnęłam do Maxiego, aby włączył swój podład, więc tak zrobiła. Zrobiłam kilka kroków do przodu, aby znaleźć się na środku sali i czekałam, aż on zrobi to co powiedziałam. Gdy to zrobiła natychmiastowo zaczęłam śpiewać.


Coś brzmi we mnie,
Coś brzmi w was.Oo
To jest tak inne i fantastyczneee.
Brzmi inaczej,
Tańczy twoje serce.ohohoh
Rusz swoje ciało, rusz się!





Ludmiła oburzyła się i znowu zaczęła śpiewać.


Różnica jest tutaj
w moim obwodzie umysłu
Jestem gwiazdą przeznaczoną by błyszczeć


Ja się nie dałam i też zaczęłąm śpiewać. Teraz obie śpiewałyśmy w tym samym czasie dwie inne piosenki.


O, o, o Jesteśmy skucesem,                              Coś brzmi we mnie,
o, o, o jesteśmy magnetyczni                          
Coś brzmi w was.Oo
o, o, o jesteśmy najlepsi                                  To jest tak inne i fantastyczneee.
W każdym miejscu i momencie                       Brzmi inaczej,
Będę błyszczeć                                                Tańczy twoje serce.ohohoh
O, o, o Jesteśmy skucesem                             Rusz swoje ciało, rusz się!
o, o, o jesteśmy magnetyczni                         Oh, oh, oh, eh, eh, eh, eh, oh

o, o, o jesteśmy najlepsi                                 Oh, oh, oh, eh, eh, eh, eh, oh   

W każdym miejscu i momencie                       Oh, oh, oh, eh, eh, eh, eh, oh 
Będę błyszczeć                                                  Oh, oh, oh, eh, eh, eh, eh, oh 



- Dosyć tego! - krzyknęła Angie - Kiedy wy się nauczycie współpracować? Nie możecie całe życie rywalizować ze sobą.zaczęła swoją przemowę.


* z punktu widzenia Seby *

- Stary, kiedy przyjechałeś? - powiedział Al.

- Dokładnie wczoraj. - uśmiech nie schodził nam z twarzy

- A nadal grasz na perkusji? - spytał się, a ja pokiwałem głową

- Trochę też zacząłem śpiewać. - powiedziałem nerwowo drapiąć się po karku.

- Wiesz jest takie magiczne miejsce. Nazywa się Studio On Beat. Co prawda ja tam nie chodzę, ale to idealne miejsce dla ciebie. - wywróciłem oczami.

- Nie wywracaj oczami tylko chodź za mną. - pociągnął mnie za rękaw bluzy.

* Z punktu widzenia Camili *

[ na korytarzu w studio ]

- Francesca! Opanuj się - wydarłam się na przyjaciółkę, gdyż cały czas gadała o Tomasie.

- Zrozumiesz mnie, gdy się zakochasz. - westchnęłam

- Tomas to nie jest jedyny temat do ... - nie skończyłam, bo zatkała mi usta dłonią.

- Już się lepiej zamknij. - szepnęła mi do ucha.

Odsłoniła mi usta, a ja zauważyłam Tomas'a. Widziałam, że idzie w naszą stronę, więc odeszłam, aby zostali sami. Odchodząc widziałam jak Fran patrzy na mnie piorunującym wzrokiem.

[ sala, w której odbywają się zajęcia z Pablo ]

Zauważyłam Maxiego, który majstrował coś przy swoim laptopie. Chciałam z nim pogadać, więc krzyknęłam: "Maxi", ale on udawał, że nie słyszy i założył słuchawki na uszy i zaczął słuchać muzyki.

- Coś tu nie gra. - powiedziałam sam do siebie.


Miałam w rękach pełno teczek i papierów,
więc chciałam je odłożyć na pianino, ale...
no właśnie "ale"... ktoś mi w tym przeszkodził, bo wpadł na  mnie.
Na początku byłam wkurzona... dopóki nie widziałam jego oczu. Były takie inne niż wszystkie. Wać, że był speszony i zdezerientowany.






*************************'

No i pierwszy odcinek . łuhu! W końcu .
Byłby szybciej, ale pretensje do Marty . -,-