środa, 18 lutego 2015

[Pocałowała mnie w policzek.]



 


.........................................................................

*Camila*


 Mamy teraz zajęcia z Angie. Dostaliśmy od niej zadanie, w którym mamy zaprezentować za tydzień dowolnie wybraną przez nas piosenkę. Może to być cover jakiejś znanej piosenki lun utwór napisany przez nas. Nie dawno napisałąm jedną piosenkę. Mam nadzieję, że spodoba się zespołowi, w którym będę. 

Poczułam jak ktoś szturrcha moje ramię. Odwróciłam się - to była Francesca. Spojrzałam na czarnowłosą pytającym wzrokiem, a ona powiedziała: 
- Będziemy w zespole razem z Maxim? - spytała
 - Pewnie. - Uśmiechnęłam się szczerze w jej stronę.




*Naty*

Quién le pone límite al deseo
cuando se quiere triunfar
No importa nada, lo que quiero
es cantar y bailar

La diferencia está aquí dentro,
en mi circuito mental
Soy una estrella destinada a brillar

Oh, oh, oh, somos el éxito
Oh, oh, oh, somos magnéticos
Oh, oh, oh, somos lo máximo
Como sea, dónde que sea, voy a llegar.



Czemu ja śpiewam tą piosenkę? Przecież ona nie ma nic wspólnego ze mną. Nie jestem gwiazdą i nigdy nią nie będę... Chciałabym, ale jestem zbyty nieśmia i właśnie dlatego jestem cieniem Ludmiły. Nie chcę się jej przeciwstawiać, bo wiem, że jest wybuchową osobą. Nie boję się, że mi krzywdę zrobi, ale wiem bardzo dobrze do jakich innych rzeczy jest zdolna. 

Nagle obok usiadł Leon. Wyglądał inaczej niż, gdy jest przy Ludmi. Wyglądał jakoś tak ... szczęśliwiej? Nie wiem czy to dobre określenie.
- Ładnie śpiewasz. Prawdę mówiąc chyba nigdy nie słyszałem jak śpiewasz solo. - to prawda. Na żadnym występie nie zaśpiewałam chociaż jednego wersu sama. Za bardzo się stresuję. Zawsze śpiewałam w refrenie albo robiła chórki.

Uśmiechnęłam się i rzuciłam krótkie dzięki.
- Mam pomysł. Widzę, że jesteś nieśmiała, więc spróbuje to zmienić i dziś po szkole zabiorę cię w miejsce, do którego ostatnio często chodzę. Co ty na to? - zaproponował, a ja się zgodziłam.



*Maxi*

Spotkałem się Restóbarze z Cami i Fran, aby omówić z nimi zadanie od Angie. Camila pokazała nam piosenkę, ktróą ostatnio napisała. 

 Ahora, sabes qué
Yo no entiendo lo que pasa
Sin embargo sé
Nunca hay tiempo para nada
Pienso que no me doy cuenta y le doy
mil una vueltas
Mis dudas me cansaron ya no esperaré...

  Y vuelvo a despertar en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar ni un segundo,
mi destino es hoy
Y vuelvo a despertar en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar ni un segundo,
mi destino es hoy
Nada puede pasar
Voy a soltar todo lo que siento, todo, todo...
Nada puede pasar
Voy a soltar todo lo que tengo
Nada me detendrá

  Ahora ya lo sé
Lo que siento va cambiando
Y si el miedo que
Abro puertas, voy girando
Pienso que no me doy cuenta
y le doy mil y una vueltas
Mis dudas me casaron, ya no esperaré...

  Y vuelvo a despertar en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar ni un segundo,
mi destino es hoy
Y vuelvo a despertar en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar ni un segundo,
mi destino es hoy

Y vuelvo a despertar...
en mi mundo
siendo lo que soy
Y no voy a parar (No quiero parar)
ni un segundo, (No voy a parar...)
mi destino es hoy (No, no, no)
Y vuelvo a despertar (No voy a parar)
en mi mundo (No quiero parar...)
siendo lo que soy (No, no, quiero parar...)
Y no voy a parar (No, no, quiero parar)
ni un segundo, (No voy a parar...)
mi destino es hoy (No...!)
Nada puede pasar
Voy a soltar todo lo que siento, todo, todo...
Nada puede pasar
Voy a soltar todo lo que tengo
Nada me detendrá

Cami. - spojrzała się na mnie, a ja zaniemówiłem. 

- Wydusisz to w końcu?

- Tak, tak. Przepraszam. No chciałem powiedzieć, że ta piosenka jest świetna. - pochwaliłem ją.

Widać było, że jest zadowolona z tego co powiedziałem. Cieszę się, że mogłem wywołać uśmiech na jej twarzy. Nigdy wcześniej nie zwracałem uwagi na to jakie ma piękne oczy. Mógłbym wpatrywać się w nią godzinami. Ba! Całymi dniami i nie miałbym dość. Ale nie mogę jej tego powiedzieć, bo mógłbym zepsuć to co jest między nami teraz. Przecież nikt nie powiedział, że ona też coś do mnie czuje. A jeśli czuje to może to być tylko przyjaźń.

- Maxi ma rację. To jest świetne. Masz podkład do tego? - spytała się jej Francesca, a ona kiwnęła na nie.

I tu pojawiam się ja - wraz ze swoim wielkim talentem do tworzenia taki rzeczy. No i ze skromnością. Hah. Mam już pomysł na podkład. Wyjdzie z tego piosenka, do której każdy będzie chciał zatańczyć.

- Nic nie szkodzi. Ja mogę zrobić podkład. - powiedziałam.

- Naprawdę? Dziekuje! - pocałowała mnie w policzek.

- Camila, a może ty ją zaśpiewasz sama, a my Ci będzie akompaniować? - zaproponowała czarnowłosa.

- Jestem za. - powiedziałem

- Wiecie.. - zaczęła. - Ja myślałam nad tym, aby Fran ją zaśpiewała. - oznajmiła

Włoszk się zdziwiła. Wzięła jeszcze raz kartke z piosenką do ręki i zaczęła ponowne analizować tekst nucąc go pod nosem. Gdy skończyła spytała:

- Jesteś pewna? -spojrzała na argentynkę.

- W stu procentach.

- No dobrze. Mogę go zaśpiewać, ale mam jeszcz jedno malutkie pytanie. - pokazała za pomocą kciuka i palca wskazującego jakie pytanie jest "małe"

- No mów. - powiedziała Camila uśmiechnięta .

- Mogę ją przerobić na włoski? - przymrużyła oczy.


- No jasne! Zaśpiewaj ją w tym języku, w którym bardziej ją czujesz. - przytuliła Francesce.



.............................................


szczerze? Nie jestem zadowolona.

Mogłabym dostać chociaż 5 komentarzy?

piątek, 13 lutego 2015

Jest tu ktoś jeszcze?








Heyka, kochani !
W tym poście muszę się wam do czegoś przyznać - tęsknie za blogowaniem, za pisaniem opowiadań. Chciałabym wrócić do pisania, ale chyba i tak tego nikt nie czytał - tylko ja. Jeśli jest tu ktoś taki kto by to jeszcze czytał, gdybym wróciła - niech napisze w komentarzu . 

                            wasza 
                                    Martynka 

niedziela, 17 sierpnia 2014

Smutna wiadomość

Na początku chciałam zaznaczyć, że nie pisze Ariana, tylko jej przyjaciółka.


Więc nie będę pisać żadnych wstępów, ale od razu przejdę do sedna. 
Ariana niestety kończy blogować. 
Jest mi z tego powodu bardzo przykro, bo ja również czytałam tego bloga i inne należące do niej, jak również miałyśmy zacząć pisać razem opowiadanie, ale niestety, Ariana nie chce już blogować.
Nie jestem w stanie powiedzieć czy kiedyś wróci, ale mam taką nadzieję.

Pozdrawiam.

niedziela, 29 czerwca 2014

[ Nie oceniaj książki po okładce, bo nie wiesz jaka jest w środku.]

Holla, chicos!



******************

     Blondwłosa piękność miała właśnie zajęcia z Beto - jednym z najbardziej pokręconych nauczyli. Ćwiczyła piosenkę, którą ma zaśpiewać na zajęcia z innym nauczycielem. Piosenka ta była nieco egoistyczna, ale dziewczyna chiała pokazać nią, że jest najlepsza. Tak naprawdę taka nie jest. Ona chce po prostu pokazać rodzicom, że coś w życiu potrafi... Chce, aby byli z niej wreszcie dumni.

Quién le pone límite al deseo
cuando se quiere triunfar
No importa nada, lo que quiero
es cantar y bailar

La diferencia está aquí dentro,
en mi circuito mental
Soy una estrella destinada a brillar
Oh, oh, oh, somos el éxito
Oh, oh, oh, somos magnéticos
Oh, oh, oh, somos lo máximo
Como sea, dónde que sea, voy a llegar.


     Gdy skończyła śpiewać czekała, aż nauczyciel zacznie klaskać. No niestety, ale się tak nie stało. Okularnik miał jej wiele do powiedzenia. Nie koniecznie to były same pochwały. Uważał, że ta piosenka jest zbyt egoistyczna. Uważał, że jest ona przeciwieństwem tego co dzieje się w studio.
- Ludmiła... - zaczął. - Zaśpiewałaś naprawdę wspaniale. - chciała załagodzić to co chcę powiedzieć. - Ale tekst tej piosenki... On... jest sztuczny dla typowej divy, dla ... laleczki. Mam wrażenie, że nie oddaje prawdziwej ciebie! A ta część "Jestem gwiazdą, przeznaczoną by błyszczeć"?! Już bardziej by pasowało "Jestem gwiazdą, tak jak wszyscy. Każdy znas błyszczy."! - mówiąc to cały czas wymachiwał rękoma.

***

     Camila... To imię chodzi mu cały czas po głowie. Ma przed oczami jej twarz. Jej oczy, usta, nos, włosy. Po prostu w tej chwili jego marzeniem jest ją znowu zobaczyć, co jest możliwe, ponieważ złożył papiery do studia On Beat. Zrobił to nie tylko dla niej, ale przede wszystkim. Zrobił to także dlatego, że kocha śpiewać, grać na instrumentach, zwłaszcza na perkusji.
     Siedzi na korytarzu z kartką papieru próbując napisać tekst do piosenki, ponieważ jedną z części egzaminu jest skomponowanie i zaśpiewanie piosenki.
     Miał tylko tytuł "Paso El Tiempo".
     Wpadł mu do głowy wspaniały tekst. Zaczął go pisać. Czuł się jakby wygrał życie. Cieszył się, bo był o jeden krok bliżej celu.

 Spędzam czas,
Spędzam czas myśląc o tobie,
Nie mam powodu, żadnego powodu.

Twoim uśmiechem i spojrzeniem zahipnotyzuj mnie,
proszę, proszę.

I nie mogę znieść tej ciszy
Chcę cię zobaczyć, ale nie mogę cię znaleźć
Gdzie jesteś, kochanie?


To będzie
Będzie to co widziałem w tobie
Będę pamiętać co się stało
Nie mogę oddychać
Dziś cię potrzebuję.

A może to będzie po raz pierwszy?
Może to będzie odzwierciedlać to co było
Nigdy nie przestanę marzyć.

piątek, 9 maja 2014

[ Po prostu w niej. ]

 CZEŚĆ, SKARBEŃKA!

------------------------------------------------------------------------------------------
-------------------------------------------------------------------


- Camila! - zjawił sie Maxi, który zaczął wymachiwać dziewczynie swoją ręką przed oczami. - zacięłaś się?
     Pokiwała głową na nie, a on podał jej rękę. Złapała ją. On ją pociągnął i wstała. Stali naprzeciwko sobie. 
     Patrzyli sobie w oczy. Posłali sobie lekki uśmiech, który był widoczny tylko dla nich. Ten uśmiech pokazywał ich uczucia.
     Stali by w takiej pozycji dłużej, ale Sebastian zaklaskał. On zaklaskał, a oni wybudzili się z transu.
- Teraz dopiero mnie zauważyłeś? - spytała poirytowana.
- Przepraszam. Słuchałem muzyki i ... - zaczął się tłumaczyć.
Maxi zawsze, gdy się z czegoś tłumaczy, zawsze nerwowo drapie się po karku - tak zrobił także tym razem. Dziewczyna nie chciała tego słuchać. Nie chciała słuchać bzdur, które chciał jej wmówić. Wolała, aby on był
wobec niej szczery, jak... Jak... wobec nikogo innego.
- Okay, rozumiem. - powiedziała i wyszła.
     Wyszła zostawiając dwóch chłopaków sam na sam. Chłopaków, którzy mają powód do sporu. A mianowicie chodzi o Camilę. Maxie'mu już od jakoś czasu podoba się przyjaciółka, a Seba zakochał się w jej oczach, uśmiechu, rysach twarzy... po prostu w niej.
     Oboje patrzą na siebie mrożącym krew w żyłach spojrzeniem. Gdyby mogli to by się pozabijali. Ale co by sobie pomyślała wtedy Camila?


~ U Francesci i Tomasa ~
- Pokłóciłyście się? - spytał czarnowłosy.
Pokiwała przecząco głową i zaczęła odwracać wzrok. Tomas to zauważył, więc zaczął dalej się wypytywać.
- To czemu Camila sobie poszła? - spytał podejrzliwie.
Spojrzała mu w oczy, ale za chwilę znowu spojrzała w inne miejsce. Nie wiedziałam, co mu ma powiedzieć? Przy nim zawsze zachowuję się jak jakaś kretynka... Zakochana kretynka, no ale nie jej wina, że się akurat w nim zakochała. Chociaż, może jej? NIE NIE NIE  to wyłącznie jego wina, niczyja więcej.
- Camila ... - zaczęła. -emmm... no... ona.... musiała coś załatwić! - niemalże krzyknęła.
     Dziewczyna chciała zmienić temat ich rozmowy. Bała się, że jak zacznie znowu się wypytywać to jej uczucie w końcu się wyda. A tego nie chciała. Wolała najpierw dowiedzieć się co on do niej czuje.
     Spojrzała na jedzenie, które trzymał i w jej głowie słychać było dźwięk, który wydaje mikrofalówka, gdy kończy odgrzewać.
- Dla kogo masz to zamówienie? - spytała.
- León ... - spojrzał na napis na kartonie. - Verdas. - uśmiechnął się.
Zaczęła myśleć, a po chwili kazała mu iść do sali ćwiczeń scenicznych*.



 ~~~~~~~~~~~~~~~~~~
 * sala, w której są próby, zajęcia z Pablo, zebrania i tam gdzie często oni przebywają

Przepraszam, że tak długo czekaliście na takie krótkie coś, ale w moim prywatnym życiu jest źle.
Teraz chyba rozdziały będą takie krótkie, ale za to częstsze ! hahhahaahahahaha


Następny za 10 komentarzy ( nie licząc moich ).

niedziela, 6 kwietnia 2014

[ Dwa upadki jednego dnia ]




- 1,2,3 - zadzwonił dzwonek - Gregorio mnie zabije.
Młoda dziewczyna o imieniu Camila po raz kolejny się spóźniła na lekcję ze znienawidzonym przez wszystkich nauczycielem. Przynajmniej myślała, że się spóźniła.

Patrzyła cały czas na budynek zastanawiając się czy iść na lekcje lub przeczekać tą godzinę. Spojrzała ostatni raz, westchnęła i chciała wejść, lecz usłyszała jak ktoś ją woła.
- Camila! - to była jej kuzynka
   Naomi, bo tak się nazywała, posłała całusa w stronę Cami. Rudowłosa podbiegła do kuzynki i ją przytuliła. Brunetka oznajmiła, że chcę chodzić do studia, a Camila zareagowała na tę wiadomość bardzo pozytywnie. Obie się ze sobą świetnie dogadywały, co było bardzo dziwne, ponieważ wiele kuzynek się kłóci, ale nie one. Są jak najlepsze przyjaciółki. Zanim weszły do środa przegadały całą godzinę lekcyjną na ławce. Dopiero, gdy zadzwonił dzwonek na lekcje dziewczyny oprzytomniały.
- Dobra, chodź, bo jak bd lekcja to nie zdążysz się zapisać - ruda złapała dziewczynę za rękaw i pociągnęła w stronę wejścia.
  Naomi zapukała do pokoju nauczylskiego. Nikt nie otwierał, więc postanowiła jeszcze raz zapukać, lecz to także nic nie dało. Gdy już zrezygnowana chciała odejść, Camila zauważyła idącą Angie z kubkiem gorącej kawy.
- Angie! - krzyknęła  -Tak, Camilo? - spytała nauczycielka


- Moja kuzynka chciała się zapisać na egzaminy wstępne, więc chiała wypełnić formularz zgłoszeniowy, ale w pokoju nauczycielski nikt jej nie otwierał - powiedziała to na jednym wdechu
- To pewnie dlatego, że dopiero skończyły się lekcję. - uśmiechnęła się - To jest twoja kuzynka? - wskzała na Naomi, a ruda kiwnęła głową na "tak". - Chodź dam Ci formularz i go wypełnisz. - weszły do pokoju nauczycielskiego.
  Gdy Naomi wyszła z pomieszczenia, Camila odrazu ją uściskała. Dziewczyny się pożegnały, ponieważ posiadaczka "Ombre Hair" musiała wracać do domu.

* z punktu widzenia Camili *

 - Maxi! Jak ja Cię dorwę! - usłyszałam głos Braco.
Zauważyłam Fran, do któerej chciałam podejść, a ona się odwróciła w moją stronę i krzyknęła "uważaj". Ja nie skontaktowałam i zderzyłam się z Maxi.
- Przepraszam, to było nie chcący - podał mi rękę, pomógł mi wstać i odszedł.
- Dziwne... - zaczeła Francesca - pomógł Ci wstać i odszedł... odszedł taki jakiś speszony. - mówiła jak jakiś detektyw
- Ty Sherlocku - klepnęłam ją po ramieniu
Spojrzałam na zegarek.
- 5, 4, 3 , 2 - zadzwonił dzwonek.
- Zawsze musisz odliczać - Fran przewróciła oczami, po czym udałyśmy się na zajęcia z Pablo.

* z punktu widzenia Tómasa *

 Nie mam nic do opowiedzenia,
Ani nic do rozmawiania,
Brakuje mi wytłumaczenia,
Jeżeli ochronisz wszystkie moje sny,
I moje sekrety, to się dowiesz...




Próbuję skomponować jakąś piosenkę, ale na razie mi nie idzie. Nagle do "Restó" wpadła Francesca. Znam ją odkąd przeprowadziłem się z Madrytu do Buenos Aires. Ona zaproponowała mi pracę w tej restauracji. Fran jest moją najlepszą przyjaciółką.
- Komponujesz? - spytała, a ja kiwnąłem głową na tak
Wzięła kartkę z tekstem ze stolika i zaczęła czytać. Jej twarz wyrażała zamyślenie.
- Może z pierwszej linijki zamiast "mam"daj "ma", z trzeciej usuń "mi", a "sekrety" i "sny" zamień ze sobą. - uśmiechnęła się.

Wziąłem gitarę i zaczęłam śpiewać piosenkę z jej poprawkami.


Nie ma nic do opowiedzenia,
Ani nic do rozmawiania,
Brakuje wytłumaczenia,
Jeżeli ochronisz wszystkie moje sekrety,
I moje sny, to się dowiesz...



- Już trochę lepiej, ale coś jeszcze mi nie pasuję. - powiedziałem
- To ty myśl, a ja muszę spadać do Studia. - pomachała w moją stronę i wyszła.

Patrzyłem wciąż w stronę drzwi, którymi wyszła.  Siedziałem z gitarą w ręku wpatrując się, bez żadnego celu. Tylko po co? Właśnie po co? W tym czasie przecież mógłbym robić wiele innych rzeczy.

- Tomas! - krzyknął Luca - Chowaj tę gitarę i wycieraj stoliki!

- Oj, no weź! - jęczałem. - Przecież na razie nie ma klientów, zdążę!

To była prawda. O godzinie 12.00 nigdy za bardzo nie mamy klientów, bo są zajęci swoim życiem. Pracą albo szkołą.

- Teraz! - krzyknął i wyszedł

* Z punktu widzenia Leóna *

Jeden krok, drugi krok, trzeci krok, idę licząc kroki. Jest tak nudno, że aż liczę! No ludzie, tu się nie da wytrzymać. Cały czas patrzę na moje nogi i liczę kroki, przecież to mi nic nie da. I jeszcze raz - jeden, krok, drugi krok... Szedłem tak, aż wpadłam na mnie Ludmiła. Moja kochana dzieczyna.

- León, uważaj jak leziesz! - zaczęła mnie pouczać.

- Ludmiła, to ty na mnie wpadłaś!



- Słucham?! Że niby ja chodzić nie umiem?! Czy ty słyszysz samego siebie? - krzyknęła


Ja bez słowa odszedłem. Widziałem, że się trochę zdenerowowała, ale udawała spokojną. Rozejrzała się dookoła czy nikt nie widział tego, poprawiła włosy i odeszła.

* Z punktu widzenia Seby *

Spaceruję sam po parku z rękoma w kieszeni. A czemu sam? Bo dopiero wróciłem do Buenos Aires i nikogo tu nie znam. Wcześniej mieszkałem w Barcelonie, bo musiałem z rodziną pojechać do babci, która była ciężko chora. Teraz już nie żyję, więc wróciliśmy do Argentyny.

- Seba?! - słyszałem znajomy głos.



Odwróciłem się i ujrzałem mojego dawnego przyjaciela - Al'a. Chodziliśmy razem do podstawówki. Byliśmy nierozłączni. Po szkole zawsze zostawiliśmy i graliśmy na boisku w nogę.

- We własnej osobie.

* Z punktu widzenia Camili  *

Mamy za chwilę mieć zajęcia z Angie. Wszyscy już są w sali, oprócz Ludmiły. Z resztą co się dziwić, skoro to supernova. Gwiazdorskie spóźnienie. Pff!

- Cami, chcesz zobaczyć jaki zrobiłem podkład? - spytał się Maxi.

- Pewnie, puszczaj! - uśmiechnęłam się.

- Fran, chodż ty też. - powiedział tak jakby dopiero sobie o niej przypomniał.

- Dobra, puszczaj! - odezwała się moja przyjaciółka.

Puścił podkład, a nie minęła nawet minuta i pojawiła się Ludmiła i zaczęła ze swoimi "przyjaciółmi" się śmiać z tego podładu. Nie rozumiem ich. Przecież nic im to nie daję, tylko inni są do nich uprzedzeni.

- Maxi, ten podkład jest do niczego. Posłuchaj lepiej tego. - powiedział i zaczął grać na keybordzie, a Lu zaczęła śpiewać swoją nową piosenkę.

Kto stawia granice pragnieniu, oh
Kiedy chce sie triumfować,
Nic nie liczy się,

wszystko czego chcę
To śpiewać i tańczyć.



Szepnęłam do Maxiego, aby włączył swój podład, więc tak zrobiła. Zrobiłam kilka kroków do przodu, aby znaleźć się na środku sali i czekałam, aż on zrobi to co powiedziałam. Gdy to zrobiła natychmiastowo zaczęłam śpiewać.


Coś brzmi we mnie,
Coś brzmi w was.Oo
To jest tak inne i fantastyczneee.
Brzmi inaczej,
Tańczy twoje serce.ohohoh
Rusz swoje ciało, rusz się!





Ludmiła oburzyła się i znowu zaczęła śpiewać.


Różnica jest tutaj
w moim obwodzie umysłu
Jestem gwiazdą przeznaczoną by błyszczeć


Ja się nie dałam i też zaczęłąm śpiewać. Teraz obie śpiewałyśmy w tym samym czasie dwie inne piosenki.


O, o, o Jesteśmy skucesem,                              Coś brzmi we mnie,
o, o, o jesteśmy magnetyczni                          
Coś brzmi w was.Oo
o, o, o jesteśmy najlepsi                                  To jest tak inne i fantastyczneee.
W każdym miejscu i momencie                       Brzmi inaczej,
Będę błyszczeć                                                Tańczy twoje serce.ohohoh
O, o, o Jesteśmy skucesem                             Rusz swoje ciało, rusz się!
o, o, o jesteśmy magnetyczni                         Oh, oh, oh, eh, eh, eh, eh, oh

o, o, o jesteśmy najlepsi                                 Oh, oh, oh, eh, eh, eh, eh, oh   

W każdym miejscu i momencie                       Oh, oh, oh, eh, eh, eh, eh, oh 
Będę błyszczeć                                                  Oh, oh, oh, eh, eh, eh, eh, oh 



- Dosyć tego! - krzyknęła Angie - Kiedy wy się nauczycie współpracować? Nie możecie całe życie rywalizować ze sobą.zaczęła swoją przemowę.


* z punktu widzenia Seby *

- Stary, kiedy przyjechałeś? - powiedział Al.

- Dokładnie wczoraj. - uśmiech nie schodził nam z twarzy

- A nadal grasz na perkusji? - spytał się, a ja pokiwałem głową

- Trochę też zacząłem śpiewać. - powiedziałem nerwowo drapiąć się po karku.

- Wiesz jest takie magiczne miejsce. Nazywa się Studio On Beat. Co prawda ja tam nie chodzę, ale to idealne miejsce dla ciebie. - wywróciłem oczami.

- Nie wywracaj oczami tylko chodź za mną. - pociągnął mnie za rękaw bluzy.

* Z punktu widzenia Camili *

[ na korytarzu w studio ]

- Francesca! Opanuj się - wydarłam się na przyjaciółkę, gdyż cały czas gadała o Tomasie.

- Zrozumiesz mnie, gdy się zakochasz. - westchnęłam

- Tomas to nie jest jedyny temat do ... - nie skończyłam, bo zatkała mi usta dłonią.

- Już się lepiej zamknij. - szepnęła mi do ucha.

Odsłoniła mi usta, a ja zauważyłam Tomas'a. Widziałam, że idzie w naszą stronę, więc odeszłam, aby zostali sami. Odchodząc widziałam jak Fran patrzy na mnie piorunującym wzrokiem.

[ sala, w której odbywają się zajęcia z Pablo ]

Zauważyłam Maxiego, który majstrował coś przy swoim laptopie. Chciałam z nim pogadać, więc krzyknęłam: "Maxi", ale on udawał, że nie słyszy i założył słuchawki na uszy i zaczął słuchać muzyki.

- Coś tu nie gra. - powiedziałam sam do siebie.


Miałam w rękach pełno teczek i papierów,
więc chciałam je odłożyć na pianino, ale...
no właśnie "ale"... ktoś mi w tym przeszkodził, bo wpadł na  mnie.
Na początku byłam wkurzona... dopóki nie widziałam jego oczu. Były takie inne niż wszystkie. Wać, że był speszony i zdezerientowany.






*************************'

No i pierwszy odcinek . łuhu! W końcu .
Byłby szybciej, ale pretensje do Marty . -,-

czwartek, 27 marca 2014

Możecie mnie śmiało zabić .



Cześć.
Dziś taki dziwny tytuł. A czemu? Bo od dawna nie ma pierwszego odcinka. A ja już nie jestem w 100 % za Camilą i Maxim - teraz jestem w 50 %. Co z tą drugą 50% ? Camila i Seba.

Przepraszam!

Teraz to nie blog o Caxi, tylko o Camili i jej życiu, więc teraz biorę się za dokończenie rozdziału i pa!
Ariana.